piątek, 11 kwietnia 2014

Cudowny świat herezji

Witajcie!
Dziś postanowiłam troche sobie popisać, bo nie ma jakoś specjalnie ciekawych piosenek do tłumaczenia.
Dlaczego taki tytuł? O co w ogóle chodzi? No jak to, o co. Oczywiście, że chodzi o anime i mangi!
Gdyby ktoś z was jeszcze nie wiedział, jest to towar nie tyle zakazany, co bardzo mocno szykanowany. Moim zdaniem jest to po prostu bzdura.
Dobrze, rozumiem, że hetai, yuri i yaoi to czyste zuo, ale błagam, nie we wszystkich anime akcja kręci się tylko i wyłącznie dookoła jednego.
Są jeszcze inne, o wiele ciekawsze gatunki. Nie widzę też niczego złego w ecchi, przecież tyle samo podtekstów możemy spokojnie zobaczyć w normalnych filmach, a nawet wyczytać w książkach.
Istnieje też problem pogańskiej tematyki, jak na przykład w "Kamisama no Inai Nichiobi", "Kamikami Kaeshi", "Death Note", "Mirai Nikki" i w wielu, wielu innych.
To, że w fabule można doszukać się powiązań z innymi religiami, albo odkształceń religii katolickiej nie oznacza przecież, że widz, albo czytelnik, musi myśleć tak samo.
W wielu innych produktach kultury masowej możemy natrafić na nawiązania do takich samych rzeczy, chociażby w licznych horrorach, a nie są one tak potępiane i traktowane bardziej jak zabawa, na przykład "Władca Pierścieni".
Tam nikt nie szuka niczego złego. Ale gdyby to było anime, albo manga... tak, wtedy doszukiwano by samych wad, a zalety pomijano.
Istnieją też anime zupełnie pozbawione jakiś dziwnych (dla niektórych) tematów, między innymi "Hamatora", "Doraemon", "Canaan", "Lucky Star", czy też "SAO", "K-ON!".
Albo anime które z pozoru tylko wyglądają na pro-katolickie, ale wcale takowymi nie są, warto tutaj wymienić takie tytuły jak: "Elfen Lied", "Ao no Exorcist" itp.
Myśle, że tyle wystarczy, a moja argumentacja chociaż się jakoś trzyma kupy.
W dalszym ciągu będę oglądać anime, bo naprawdę nie jest to nic złego. Uważam, że to sprawa mojego sumienia co robię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz